🎉 Bilety Na Wulkan Teide

Teide Volcano. Mount Teide is the third highest volcanic structure and most voluminous in the world after Mauna Loa and Mauna Kea in Hawaii. It is the highest peak on the Canary Islands and in the whole of Spain. The formation began 170,000 years ago following the giant collapse of the former volcanic edifice, which was even bigger than the one Wulkan El Teide. Nie wyobrażam sobie wyjazdu na Teneryfę bez wejścia/wjazdu na wulkan. Jeśli nie lecisz w formie lasta, to jest duża szansa że dostaniesz się na sam szczyt, na który już trzeba wejść o własnych siłach. Wulkan El Teide to najwyższy szczyt Hiszpanii mierzący 3718 m n.p.m. i wysokości od dna morza około 7500 Góra Teide, wulkan o wysokości 3718 m, jest najwyższym punktem w Hiszpanii i oferuje zapierające dech w piersiach widoki na nocne niebo. Dołącz do nas i przeżyj niezapomniane wrażenia, zabierając Cię w podróż do Parku Narodowego Teide na wycieczkę o zachodzie słońca i obserwację gwiazd.

Tenerife’s towering Mt Teide is the third-largest volcano in the world. And its 3,718-metre peak is the centrepiece of the UNESCO-listed Las Cañadas del Teide National Park. Take a guided tour of the mountain’s otherworldly landscapes and soak up spectacular views over the island. And to really give your day the wow-factor, this tour includes a cable car ride to the summit.

Costa Adeje do Teide Park Narodowy. Odległość od Costa Adeje do Teide National Park wynosi około 60 km (37 mil), a podróż samochodem trwa około 1 godziny i 20 minut. Najczęstsze sposoby odwiedzania Teide to samochód lub autobus. Może to być wycieczka z przewodnikiem, która obejmuje transport i bilety do parku. Ta rodzinna wycieczka na Teide obejmuje nie tylko bilety na kolejkę linową na godzinę idealnie pasującą do zezwolenia, ale także samą procedurę uzyskania zezwolenia. Ponieważ, żeby móc dotrzeć do krateru Teide, trzeba posiadać specjalne zezwolenie wydawane za pośrednictwem strony internetowej Parków Narodowych. Całe szczęście, że wulkan jest i czeka i następnym razem przygotujemy się odpowiednio do tego wyczynu. Dla chcących wdrapać się na Teide zamieszczam wskazówki, jak się do tego przygotować. POZWOLENIE na wejście, na wulkan – jest konieczne i wymagane. Należy starać się o nie kilka miesięcy przed przyjazdem na Teneryfę. Tak Planując wycieczkę do Parku Narodowego Teide, należy pamiętać, że wjazd na wulkan jest ograniczony ze względu na ochronę przyrody. Warto wcześniej zarezerwować bilety na kolejkę linową, a także sprawdzić lokalne warunki pogodowe. Dobrym pomysłem, jak dotrzeć na Teide są wycieczki fakultatywne. Jak się ubrać na Teide? Our Teide live cam overlooks the magnificent volcano in Tenerife. Once a place of worship and pilgrimage, this 3718m (ca. 310ft) volcano is the tallest in Tenerife and in all of Spain; it’s also one of the world's most active volcanoes (1909 marks the year of its last eruption). If you're planning a trip to Tenerife, don't miss out on a hlh4Z. Chcieliśmy zakończyć nasz 2,5-miesięczny pobyt na Teneryfie z przytupem. Stwierdziliśmy, że najlepszą do tego okazją będzie wejście na wulkan Teide, czyli najwyższy szczyt Hiszpanii. Szczyt zdobywaliśmy nocą, ponieważ nie udało nam się załatwić ani specjalnego pozwolenia ani noclegu w schronisku Altavista. W poniższym tekście znajdziecie wszystkie szczegóły trekkingu na Pico del Teide. DLACZEGO WCHODZILIŚMY NA WULKAN TEIDE NOCĄ? W parku byliśmy już wcześniej dwukrotnie o czym wspominałam między innymi w TYM TEKŚCIE. Księżycowy krajobraz, ciekawe formacje skalne, kamienie i mało roślinności – tak w wielkim skrócie wygląda cała okolica. Od razu trzeba wyjaśnić najważniejszą kwestię: aby wejść na szczyt El Teide należy mieć pozwolenie, które można wyrobić online na TEJ STRONIE. Jest ono bezpłatne, jednak może je otrzymać jedynie 200 osób dziennie. Wybiera się konkretny dzień oraz godzinę (np. 9:00-11:00). Aktualnie (koniec sierpnia) najbliższy dostępny termin to druga połowa października. Inną opcją jest nocleg w schronisku Altavista, który zwalnia nas z obowiązku posiadania pozwolenia. Niestety noclegi w sezonie również należy rezerwować ze znacznym wyprzedzeniem. Kiedy zdecydowaliśmy się na trekking było już za późno na wyrobienie dokumentu, a schronisko było pełne do końca miesiąca (dodatkowo ograniczała nas praca – tak naprawdę mieliśmy wybór tylko pomiędzy dwoma dniami/nocami). Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na nocne wejście, przy czym nie zachęcamy nikogo do takiej formy zdobycia Teide, ponieważ jest to dość niebezpieczne i (co tu dużo ukrywać) nie do końca legalne. Potraktujcie to rozwiązanie jako ostateczność. Jeśli wybieracie się na Teneryfę na tydzień czy dwa znacznie łatwiej wszystko zaplanować i dopełnić wszystkich formalności do czego szczerze zachęcam. JAK WYGLĄDA NOCNE WEJŚCIE? Z Los Abrigos, gdzie przez ponad dwa miesiące byliśmy na wolontariacie w hostelu, wyruszyliśmy około godziny 23:15. Wypożyczoną „białą strzałą” szybko znaleźliśmy się na trasie TF-21, która prowadzi do samego parku narodowego. Ku naszemu zdziwieniu, mimo późnej pory, ruch był całkiem spory, szczególnie w przeciwną stronę. Po mniej więcej godzinie i 10 minutach dotarliśmy na parking, przy którym zaczyna się szlak pieszy do schroniska (następnie wiedzie na sam szczyt). Wszystko jest zaznaczone na aplikacji którą po raz kolejny serdecznie polecam. Korzystaliśmy z niej zarówno podczas tego trekkingu oraz wędrówki po górach Anaga. Trasa zaczyna się 2,5 kilometra za zjazdem do dolnej stacji kolejki Teleférico (jadąc od Los Cristianos / Las Americas itp.). Na parkingu było dość dużo samochodów, ale obstawialiśmy (i słusznie), że zdecydowana większość właścicieli smacznie śpi w schronisku znajdującym się ponad 900 metrów wyżej. Prócz nas, w tym samym momencie, wyruszała jeszcze tylko jedna 3-osobowa grupka ludzi. Szybko się przebraliśmy (było kilka stopni chłodniej, niż nad oceanem, ale bez tragedii – wciąż około 20 stopni Celsjusza). Księżyc świecił bardzo mocno (parę dni wcześniej była pełnia), więc z początku korzystaliśmy tylko z jednej czołówki, by po chwili w ogóle ją wyłączyć. Pierwszy odcinek drogi był bardzo łatwy i przyjemny: szeroka szutrowa droga, którą spokojnie przejedzie samochód terenowy. Podejście nie było strome, tylko co jakiś czas mijaliśmy groźnie wyglądające głazy. Pierwszy raz byliśmy w górach w środku nocy – przyznam szczerze, że to bardzo dziwne uczucie. Najpierw człowiek czuje się dość nieswojo, co chwilę rozgląda się na boki i nasłuchuje. Dopiero po dłuższej chwili uspokaja się i zaczyna doceniać wszechobecną ciszę i niczym nie zamącony spokój. Po około półtorej godziny (4,5 kilometra, 370 metrów przewyższenia) dotarliśmy do tabliczki informacyjnej, za którą droga zmieniła się w wąską i znacznie bardziej wymagającą ścieżkę. Szliśmy dużo wolniej, ponieważ ten odcinek był znacznie bardziej stromy i kręty. Tym razem bardzo przydały się nam latarki, a dodatkowo, na wszelki wypadek, co jakiś czas sprawdzaliśmy na telefonie czy nie zbaczamy ze szlaku (ścieżka była dość dobrze widoczna, ale woleliśmy mieć pewność, że idziemy w dobrym kierunku). Pokonaliśmy ten 2,5-kilometrowy odcinek i aż 550 metrów przewyższenia (!) w mniej więcej 2 godziny, co oznacza, że droga od parkingu do schroniska zajęła nam łącznie 3,5 godziny. Dodam tylko, że nasi znajomi szli 4h15min, a mężczyzna spotkany w Altavista tylko 2 godziny (wszyscy, podobnie jak my, wchodzili nocą). Była 4 w nocy, w schronisku jeszcze wszyscy spali, na ławeczkach siedziało dwóch czy trzech piechurów, którzy zdecydowali się na zdobycie Teide nocą tak jak my. Szybko dopadło mnie zmęczenie, siadłam w kącie „wiatrołapu” i przysnęłam na niecałe pół godzinki, a Damian w tym czasie uczył się hiszpańskiego na telefonie (jego pomysły czasem naprawdę mnie zaskakują :D). Jak tylko usłyszałam głosy ze środka i zobaczyłam światło postanowiłam grzecznie zapukać i spytać czy możemy napić się kawy lub herbaty. Miła, młoda dziewczyna, która pracuje w Altavista bez problemu wpuściła nas do środka. I całe szczęście, bo robiło się coraz chłodniej i wietrzniej. Schronisko dysponuje trzema sypialniami, kuchnią, jadalnią i łazienką (bez pryszniców). Znajduje się na wysokości 3260 metrów mieści 54 osoby i zostało zbudowane w 1892 roku (w 2007 przeszło gruntowny remont co widać na pierwszy rzut oka – jest naprawdę ładne i zadbane). Znajdują się w nim automaty z napojami, słodyczami i gorącą kawą, herbatą oraz czekoladą (nie ma żadnego baru czy bufetu). Można się tu zatrzymać tylko na jedną noc i nie trzeba brać śpiworów, ponieważ otrzymuje się pościel. Jest czynne cały rok (chyba, że warunki pogodowe są bardzo niekorzystne). WSCHÓD SŁOŃCA I „KRÓL LEW” Ogrzaliśmy się, zjedliśmy pyszne kanapki z kurczakiem (własnej roboty) i o 5:30 ruszyliśmy na szczyt. Wschód słońca miał być dokładnie o 7:35, więc daliśmy sobie pół godziny zapasu, ponieważ droga ze schroniska na Pico del Teide zajmuje około 1,5h. Tym razem nie szliśmy sami, bowiem większość turystów nocujących w Altavista chciało przywitać nowy dzień na najwyższym wierzchołku Hiszpanii. Droga nie była trudniejsza, niż poprzedni odcinek, jednak zmęczenie coraz bardziej dawało nam się we znaki. W dodatku wiało coraz bardziej – dobrze, że kolega z hostelu pożyczył mi swoją kurtkę – w najchłodniejszym momencie miałam na sobie oddychający t-shirt, cienką bluzkę z kapturem, dwie bluzy i kurtkę. Trzeba zaznaczyć, że niektórzy mieli czapki, rękawiczki i grube, zimowe skarpety (za to Damian był w koszulce i bluzie i utrzymywał, że mu ciepło). Tak czy siak polecam wziąć zapas ciepłych rzeczy – lepiej mieć więcej, niż mniej – nawet w środku lata. Po godzinie dotarliśmy do górnej stacji kolejki, a kolejne 30 minut wchodziliśmy na szczyt (w tym miejscu trasa była najbardziej stroma). Była dopiero 7:00 i wiało niemiłosiernie, więc ukryliśmy się między skałami i czekaliśmy na wschód. Z minuty na minutę było coraz jaśniej, a miejscami spod kamieni buchała gorąca siarka (śmierdziało, ale nie tak bardzo jak na wulkanie Bromo w Indonezji). Z oddali widzieliśmy migoczące światełka w Puerto de la Cruz oraz innych miastach Teneryfy. Nad nami świecił delikatny księżyc, a na horyzoncie pojawiały się pierwsze promienie słońca. Staliśmy na tych 3718 metrach po całonocnym trekkingu i nie do końca wierzyliśmy, że wszystko poszło zgodnie z planem. Zmęczeni, ale dumni i szczęśliwi – to był nasz pierwszy tak duży, wspólny, górski wyczyn (a dodatkowo najwyższy szczyt, który zdobył Damian). Wreszcie pomarańczowa kula zaczęła wychylać się zza horyzontu – naszym oczom ukazał się przepiękny spektakl kolorów, a jeden z piechurów zaczął nucić początek piosenki z „Króla Lwa” (Krąg życia – to ten utwór, który zaczyna się od wschodu słońca na sawannie, a potem Rafiki przedstawia Simbę wszystkim zwierzętom). To był zdecydowanie jeden z tych momentów, które wspomina się do końca życia. Tego po prostu nie da opisać się słowami, to trzeba przeżyć. W takich chwilach rozumiem mojego Tatę i wszystkie osoby, których największą pasją są góry, przekraczanie kolejnych barier, zdobywanie coraz wyższych szczytów i pokonywanie swoich słabości… SZYBKI POWRÓT DO RZECZYWISTOŚCI Słońce, jak to zwykle bywa, szybko wzbiło się ku górze, a my po krótkiej sesji zdjęciowej zeszliśmy ciut niżej, by osłonić się przed wiatrem i zaczekać, aż po zachodniej stronie ukarze się słynny cień Teide. Faktycznie po chwili ujrzeliśmy ciemny trójkąt, który na tle oceanu i chmur robił duże wrażenie. Tuż po 8:00 rozpoczęliśmy wędrówkę w stronę samochodu. Musieliśmy dość szybko zejść poniżej górnej kolejki Teleférico, żeby przypadkiem nie spotkać strażnika parku i nie mieć niepotrzebnych nieprzyjemności. Za dnia wszystko wyglądało inaczej, więc droga powrotna niezbyt się dłużyła – wreszcie mogliśmy podziwiać cudne widoki i zachwycać się „księżycowo-marsową” okolicą. Największym problemem był wiatr, który wcale nie zelżał – połowę drogi szłam w bluzie, mimo że słońce grzało niemiłosiernie. Pod schroniskiem zrobiliśmy sobie krótką przerwę i porządnie nasmarowaliśmy się kremem z wysokim filtrem. Dawno nie miałam tak spierzchniętych ust – dochodziły do siebie prawie tydzień. Zejście zajęło nam około 2,5h – pod koniec szliśmy na skróty, a nie po szerokiej drodze szutrowej. Po drodze mijaliśmy turystów, którzy dopiero zaczynali wędrówkę, a przez silne słońce już wyglądali na bardzo zmęczonych. Wtedy pomyśleliśmy, że chodzenie nocą po górach, które znajdują się w pobliżu gorącej Afryki ma swoje zalety. Do auta przyszliśmy przed godziną 11:00, co oznacza, że cała wycieczka trwała równo 10 godzin. Najtrudniejszy okazał się powrót samochodem do hostelu – pod koniec Damian, który kierował był tak zmęczony, że zachowywał się jak na haju (naprawdę gadał głupoty i dosłownie padał na twarz, chciałam go zmienić, ale woda i moje ciągłe gadanie trochę pomogły, więc dotarliśmy szczęśliwie do Los Amigos). Byliśmy padnięci, prawie cały dzień przespaliśmy, dopiero koło 19:00 zaczęliśmy w miarę normalnie funkcjonować. CZY DOPADŁA NAS CHOROBA WYSOKOŚCIOWA? Ani w czasie trekkingu, ani na szczycie nie czuliśmy się źle (w czasie wędrówki na Jebel Toubkal w Maroku było sto razy gorzej). Dopiero w hostelu, po powrocie, Damiana rozbolała głowa. Nic dziwnego – w niecałe 4 godziny z 3718 metrów znaleźliśmy się nad oceanem. Trzeba jednak pamiętać, że każdy organizm reaguje inaczej. Przykładowo nasz znajomy tuż przed schroniskiem poczuł się bardzo słabo, wymiotował i miał zawroty głowy, czyli dopadły go typowe objawy choroby wysokościowej (nie zdecydował się wejść na szczyt i schodził z pomocą ratowników medycznych). Na wszelki wypadek warto zabrać leki przeciwbólowe, regularnie uzupełniać płyny i wchodzić w miarę powoli. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest nocleg w schronisku, wtedy nasz organizm ma dużo więcej czasu na przyzwyczajenie się do wysokości i aklimatyzację, a dodatkowo jest bezpieczniej. To było naprawdę niesamowite przeżycie, ale gdybyśmy wiedzieli wcześniej kiedy mamy wolne dni w pracy (na wolontariacie) zdecydowalibyśmy się na nocleg w schronisku – wtedy można przyjść do Altavista przed zachodem słońca, na spokojnie podziwiać gwieździste niebo, wyspać się i wraz z pozostałymi turystami wyruszyć między 5:00 a 6:00 na szczyt. Jednak nocne wejście na wulkan Teide daje w kość i nawet nie chcę myśleć, co by było gdyby któreś z nas na przykład skręciło nogę. Co nie zmienia faktu, że trekking był dla mnie największą atrakcją naszego 2,5-miesięcznego pobytu na Teneryfie. Jaki jest najwyższy szczyt, który zdobyliście? A może byliście kiedyś na wulkanie Teide? INFORMACJE PRAKTYCZNE Jak się spakować? Do plecaka koniecznie włóż: latarkę lub czołówkę, ciepłe ubrania (i ubrania na zmianę – po wschodzie słońca, gdy nie wieje, może być bardzo gorąco), krem z filtrem, pomadkę do ust (!), monety do automatu (kawka za 2 euro doskonale rozgrzewa), duży zapas wody (min. 2 litry na osobę), porządne okulary przeciwsłoneczne, nieśliskie buty (my mieliśmy adidasy przed kostkę od firmy Regatta, ale większość osób miało trapery), batony lub inne słodycze, kanapki; Nocleg w schronisku możesz zarezerwować TUTAJ; Gdy zabraknie Ci sił lub słońce będzie grzało niemiłosiernie zawsze, pod zdobyciu Teide, możesz zjechać Teleférico. Pamiętaj, że kolejkę otwierają o godzinie 9:00 i lepiej kupić bilet online. Do Parku Narodowego Teide można dotrzeć również autobusem. Więcej szczegółów na TEJ STRONIE. PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ 1. Teneryfa na sportowo 2. Wolontariat na Teneryfie, czyli dlaczego spędziliśmy na Kanarach aż 2,5 miesiąca 3. Trekking wąwozem Masca 4. Wycieczka na La Gomerę … Podobał Wam się wpis? Bądźcie na bieżąco, śledząc gadulcowego FANPAGE’A, INSTAGRAM oraz SNAPCHATA (nick: gadulec)! Zachęcam również do zapisania się do NEWSLETTERA (ramka pod spodem) oraz pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Z góry dziękuję! Największa atrakcja Teneryfy to wulkan Pico del Teide, który wznosi się na wysokość 3718 m Ten czynny wulkan, jak i jego otoczenie co roku przyciągają masę turystów z całego świata. Jak się przygotować na zwiedzanie wulkanu? Co można zobaczyć w Parku Narodowym Teide? Zapraszam do przeczytania mojego krótkiego przewodnika! Park Narodowy TeideZdobycie wulkanu TeideKolejka linowaTrekkingBrak pozwoleniaPodsumowanie Park Narodowy Teide to największy park narodowy na Wyspach Kanaryjskich. Został utworzony w 1954 roku, zaś w 2007 wpisano go na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Imponujące 19 hektarów chronionego obszaru to niezliczone formacje geologiczne powstałe w wyniku erupcji. Kratery, pola zastygłej lawy, no i oczywiście sam wulkan tworzą niesamowity krajobraz. W całym Parku Narodowym Teide znajdziesz oznaczone punkty widokowe, przy których warto się zatrzymać. Przejeżdżając przez rozległy park oglądasz w końcu wulkan z każdej możliwej perspektywy. Co więcej, krajobraz nie jest wszędzie taki sam! Nie ma tu mowy o monotonii 😉 My Park Narodowy Teide przejechaliśmy samochodem, zatrzymując się wielokrotnie przy oznaczonych miejscach czy zatoczkach, skąd można było podziwiać rozległe równiny wulkanicznego krajobrazu. Mowa o równinach, zwanych Cañadas, które położone są mniej więcej na wysokości 2 000 m Ten teren pokryty jest bazaltowymi, pumeksowymi i obsydianowymi formacjami skalnymi, które znalazły się tu (oczywiście) za sprawą wulkanu El Teide. Zdobycie wulkanu Teide Wulkan El Teide jest najwyższym szczytem Hiszpanii, a zarazem trzecim co do wysokości wulkanem na świecie. A czy da się wejść na sam jego szczyt? Otóż tak! Istnieją dwa sposoby na zdobycie Pico del Teide: wjazd kolejką lub trekking. Kolejka linowa Kolejka linowa Teleférico del Teide startuje z poziomu 2356 m a zatrzymuje się na wysokości 3555 m gdzie znajduje się taras widokowy La Rambleta. A zatem kolejka nie dociera na sam szczyt wulkanu. Tam dotrzesz tylko wtedy, gdy będziesz posiadać specjalne pozwolenie wydawane przez Park Narodowy Teide. Niestety, często pozwolenie na wejście na Pico del Teide trzeba rezerwować dużo wcześniej, nawet kilka miesięcy przed wyjazdem. Weź to pod uwagę podczas planowania pobytu na Teneryfie. Są jednak sposoby na „ominięcie” procedury ubiegania się o pozwolenie. Nie mam tu na myśli żadnych nielegalnych procederów 🙂 Ale o tym później! Ceny biletów na kolejkę: wjazd kolejką – € (dorosły), € (dziecko)bilet w obie strony – € (dorosły), € (dziecko)bilet w obie strony + audioprzewodnik – € (dorosły), € (dziecko) Bilety na kolejkę można kupić online TUTAJ. Ważną informacją jest to, że z atrakcji nie może skorzystać dziecko poniżej 3 roku życia. Trekking Na szczyt wulkanu El Teide prowadzi pieszy szlak nr 7, który do miejsca górnej stacji kolejki linowej zajmuje około 3 godziny drogi. Dalej, a więc pod sam krater wulkanu biegnie szlak nr 10, na który warto zarezerwować około 40 minut. Tak, jak w przypadku wjazdu kolejką linową, również i piesze wejście na sam szczyt wulkanu wymaga posiadania pozwolenia, o którym już wcześniej wspominałam. Pozwolenie jest limitowane (200 osób na dzień) i wydaje je Park Narodowy Teide. TUTAJ możesz je zarezerwować. Brak pozwolenia Co zrobić, gdy wyjazd na Teneryfę rezerwujesz w ostatniej chwili, np. kupując wycieczkę last minute, a bardzo chcesz zdobyć szczyt wulkanu? Nie martw się, bo nie wszystko jeszcze stracone! Masz dwie możliwości. ❗ Pierwszą jest wykupienie wycieczki z przewodnikiem. Wtedy nie potrzebujesz osobnego pozwolenia na wejście, gdyż takie pozwolenie za Ciebie „załatwił” już przewodnik. Wchodząc na stronę Parku Narodowego Teide, gdzie rezerwujesz pozwolenie na wejście na szczyt, jest rozróżnienie właśnie na licencjonowanych przewodników i wszystkie pozostałe osoby. Chodzi o to, że pewna pula pozwoleń jest z góry przeznaczona dla przewodników. ❗ Drugą opcją jest nocne wejście na wulkan El Teide. Niestety, zdaję sobie sprawę, że ta opcja nie jest dla wszystkich. Natomiast, jestem pewna, że dla niektórych może to być niezwykle kusząca alternatywa. Najistotniejsze jest to, że aby wspinaczka się powiodła, trzeba przekroczyć punkt kontrolny pod szczytem przed rano. Do takiego trekkingu trzeba być jednak dobrze przygotowanym – dobra kondycja i odpowiednie wyposażenie. Ale tego chyba nie trzeba nikomu mówić 😉 Podsumowanie My, jako że podróżowaliśmy z niespełna sześciomiesięczną córką, nie mieliśmy możliwości zdobycia szczytu El Teide. Ten punkt wycieczki zostawiamy na następny raz! To nie oznacza, że nie warto w takim przypadku odwiedzić samego Parku Narodowego Teide. Zdecydowanie warto to zrobić. Wokół wulkanu jest mnóstwo szlaków, ścieżek widokowych, po których można bez problemu pospacerować. Niezwykły, księżycowy krajobraz rozpoczyna się już na wysokości równin Cañadas. Dla nas wizyta w Parku Narodowym Teide to była wspaniała przygoda! A Ty zdobyłeś już jakiś wulkan? Jeżeli planujesz wyjazd na Teneryfę to zajrzyj do moich pozostałych wpisów z tej wyspy: Teneryfa – TOP 10 atrakcji10 najpiękniejszych plaż TeneryfyMasca i klify Los Gigantes, czyli atrakcje zachodniej TeneryfyGarachico i Smocze Drzewo, czyli wypad na zachód TeneryfySanta Cruz w jeden dzień, czyli co zobaczyć w stolicy TeneryfyGóry Anaga na Teneryfie – atrakcje i punkty widokoweTeneryfa południowa czy północna na wakacje? Żywy i aktywny wulkan Teide, na Wyspach Kanaryjskich, najwyższy szczyt Hiszpanii, to nasze największe tegoroczne odkrycie. Niesamowita siła niszczycielska i jednocześnie twórcza. Piękno przyrody i surowość zastygłej skały to wszytko odkryliśmy w miejscu, gdzie byśmy się tego jeszcze niedawno nie spodziewali. Droga na szczytLogistyka – czyli co zrobić aby się wyrobićJak się bardzo chce to się daPark to nie tylko szczyt Teide Teneryfa, tak jak i inne Wyspy Kanaryjskie kojarzyły się nam głównie z hotelami all inclusive, całodobowymi dyskotekami i tłumami turystów wylegującymi się na plaży. Częściowo okazało się to prawdą, ale tylko wtedy gdy nie wyjeżdża się poza kilka miasteczek kurortowych. W rzeczywistości okazało się, że to wspaniała wyspa, dla kogoś, kto lubi ruch i piękne miejsca. Zanim nie zaczęliśmy planować wyjazdu na Teneryfę, nie mieliśmy pojęcia, że wyspa to jeden wielki stożek wulkanu, dookoła którego toczy się życie, co więcej wulkan, który jest nadal czynny i co jakiś czas o sobie przypomina. Zresztą podczas naszego pobytu na sąsiedniej La Palma wulkan się obudził i ział grozą, wylewając lawę na wyspę. Na Teneryfie wszytko związane jest z wulkan na Teneryfie – Teide (3718 m to jednocześnie najwyższy szczyt Hiszpanii i wszystkich wysp atlantyckich. Zastygła lawa i w tle Teide Nasza droga na szczyt Teide. Był koniec listopada. Na dole w Puerto de la Cruz dwadzieścia parę stopni słońca, kąpiel w morzu, relaks. Krótki sen i już o pierwszej w nocy pobudka. Założyliśmy na sobie wszytko, co tylko mieliśmy ciepłego, czyli odzież termiczną, ciepłe buty, kominy, rękawiczki, czapki i polar i oczywiści ciepłe, a przede wszystkim nieprzewiewne kurtki. Nasz transport był punktualny i po godzinie jazdy, w pełnej ciemności wysiedliśmy na parkingu, na początku szlaku. Startujemy w miejscu o nazwie Montaña Blanca. Tutaj jest maleńki parking i przystanek autobusowy nr 7687. Początek szlaku nr 7. Myśleliśmy, że będziemy jedynymi, albo przynajmniej jednymi z niewielu psycholi, którzy po nocy idą w góry. Takich jak my było kilka grupek. I tak grupka, za grupką ruszyliśmy w górę, świecąc sobie czołówkami. Była tak jasna pełnia, że szybko wyłączyliśmy światła i szliśmy w blasku księżyca, co dawało dodatkowego uroku naszej wspinaczce. Grupki szły wolno, a droga w pierwszej części wiła się szerokimi serpentynami, ale o małym nachyleniu, więc mogliśmy ich z łatwością wyprzedzić. Nocne niebo w drodze na Teide Pierwszy odcinek drogi, między pięknymi kulami z lawy. Mamy wrażenie, jak by giganci grali w kręgle. Idziemy szybko i wygodnie. Tak około godziny. Co chwilę pojawiają się przed nami ciemne sylwetki skał, tworzące intrygujące kształty. Gigantyczne kule z lawy pod Teide Kuleczka lawowa – Syzyf to miał p…. Następnie szlak zaczyna wspinać się stromiej, jednak nadal nie jest to wspinaczka w stylu tatrzańskim. Powoli do góry zakosami. Niestety szlak nie jest tu za dobrze oznaczony. Szczególnie w nocy można co jakiś czas zgubić główną drogę, zwłaszcza, że idziemy pośród zastygłej lawy, gdzie nie ma dokładnie wytyczonego jednego podejścia. Wspinamy się coraz wyżej i w oddali zaczynają pokazywać się wspaniałe widoki na świecące plamy miast. Widok na teneryfę z Teide Księżyc odbija się w tafli oceanu, które otacza całą wyspę. Im wchodzimy wyżej, tym wyraźniej widać wyłaniającą się z morza wyspę. Zaczyna robić się zimno i wiać silny wiatr. Dopóki idziemy, nie jest źle, ale każde zatrzymanie szybko powoduje wychłodzenie organizmu. Palce u rąk i nóg zaczynają nam doskwierać. Po około trzech i pół godzinie zobaczyliśmy schronisko (Refugio de Altavista). Niestety jest no zamknięte (2021). Jedyną ochroną przed szalejącym tu zimnym wiatrem jest wnęka, w której ciśnie się grupka ludzi. Reszta chowa się pod ścianami, aby choć trochę osłonić się przed szalejącym wiatrem. Schronisko „Refugio de Altavista” w drodze na Teide To jest najtrudniejszy fragment całej trasy. Jest zimno i czujemy już zmęczenie. Wiele osób wchodzących nas szczyt ma tu kryzys, związane to głównie było z lekceważeniem warunków atmosferycznych. Mieszają się tu kurtki puchowe z cienkimi bluzami, ciężkie buty górskie z trampkami, odzież termiczna i spodnie trekkingowe z getrami. Kompletny brak odpowiedzialności. Ten schron to swego rodzaju „kapsuła czasu” można tu przeczekać w jako takich warunkach przed atakiem szczytu. Jeśli chcemy, tak jak my, być na szczycie akurat na wschód słońca i nie czekać tam w zimnie. Możemy przeczekać tutaj. Jest około szóstej, czas ruszać w górę. Zostało nam około godziny drogi. Mimo że idziemy coraz wyżej, nie jest tu już tak zimno. Jak się okazało w drodze powrotnej, idziemy korytarzami wykutymi w zastygłej lawie, dzięki czemu wiatr nie wali w nas z całą swoją siłą, tak jak trochę niżej gdzie szliśmy na otwartej przestrzeni. Droga w zastygłej lawie Po około czterdziestu pięciu minutach jesteśmy przy górnej stacji kolejki linowej. Mały, brzydki, stary budynek. Tu kręci się już dużo więcej osób. Spotykają się tu wszystkie grupy wchodzące na szczyt tej nocy. I w końcu widać szczyt. O brzasku, na tle ciemnego nieba wyłoniła się sylwetka oświetlonego przez księżyc stożka wulkanicznego. Widać szczyt Teide Teraz jest już wąsko i dość stromo, ale na tym etapie wejścia daje się we znaki zastrzyk adrenaliny. Już wiemy, że się udało, jesteśmy już prawie na szczycie. Te prawie, to dobre dwadzieścia minut ostrego podejścia. Przed samym szczytem zaczynamy czuć zapach siarki. Podobno jak w piekle 🙂 Małe smugi dymu wydobywają się spośród kamieni, uwalniając ten zapach. Ma się takie wrażenie, jak by coś się pod nami gotowało i w każdej chwili mogło wybuchnąć. To żywy wulkan, więc wszytko jest po kilku minutach, w oddali, nad taflą morza, ponad chmurami zaczyna wyłaniać się najpierw pomarańczowa poświata, a za nią czerwonawo żółte słońce. Wcinające się ostrym jaskrawym światłem. Zaczyna być widać poszczególne pasma wzgórz i otaczających nasz szczytów. Wspaniały widok. Szybko zaczyna się robić jasno. Szary kolor skał miesza się z fioletowo-pomarańczowym kolorem promieni słonecznych. Teide – wschód słońca na szczycie Jesteśmy na szczycie Teide Nad Teneryfą wschodzi słońce, wstaje kolejny ciepły dzień. Kilka fotek i czas wracać na dół. Z każdym krokiem robi się coraz cieplej. Już po pół godzinie, za stacją kolejki zdejmujemy czapki. Przy schronisku odzież termiczną, a po godzinie wyskakujemy z kurtek, bluz, spodni. Zaczyna być gorąco. Wspaniale. Ze względu na nocne wejście zdjęcia były robione przy zejściu, w dzień i są one w odwrotnej kolejności, niż były robione. Logistyka – jak zdobyć szczyt, czyli co zrobić, aby się wyrobić. Szlak na sam wulkan nie należy do specjalnie trudnych fizycznie. Jego największą trudnością jest logistyka. W teorii jest to proste. Dojechać, wejść, zejść i wrócić. Mamy tu kilka opcji w zależności od naszych możliwości. Całość należy podzielić na trzy etapy. Pierwszy – dotarcie do początku szlaku. Parking pod dolną stacją kolejki lub na parking przy wejściu na szlak Montaña Blanca. Obydwa na drodze TF-21 oddalone od siebie o kilka kilometrów. Parking pod kolejką jest większy i zalecany dla tych co wjeżdżają kolejką. Ci co idą pieszo, lepiej jak by zaparkowali przy Montaña Blanca. Zaoszczędzą dzięki temu trzy dodatkowe kilometry w jedną i drugą stronę. Drugi – wejście na górę i dotarcie do górnej stacji kolejki linowej, a konkretnie do bramki ograniczającej wstęp na sam szczyt lub wjazd kolejką. Trzeci – to ostatni kilkusetmetrowy odcinek od bramki na szczyt. Zacznijmy od trzeciego, bo od niego zależą etapy wcześniejsze. Aby wejść na szlak za bramkami kolejki linowej trzeba mieć pozwolenie. Oficjalnie po to aby chronić przed zadeptaniem szczyt wulkanu, który jest parkiem narodowym. Tu natrafiamy na największą trudność – pozwolenie. Są one darmowe i teoretycznie można je zarezerwować kilka miesięcy wcześniej. W rzeczywistości ich nie ma, bo są od razu rezerwowane przez firmy organizujące komercyjne wejścia na szczyt. Są darmowe więc agencje biorą wszytko co jest i potem albo odsprzedają za horrendalne ceny, albo ciągną sami wycieczki do góry. Jednak większość pozwoleń przepada. Ten sam problem jest na kilku innych ciekawych szlakach na Teneryfie jak do Wąwozu Maska czy Sendero de los Sentidos (Szlak Doznań) wokół Cruz del Carmen. Jeśli uda nam się jakimś cudem zdobyć wejściówki to są one na konkretną godzinę i musimy się w tym oknie czasowym zmieścić, aby dojść i zejść. Drugi etap to samo zdobycie góry. Możemy wejść pieszo (4 godziny) lub wjechać kolejką linową (20 min.). Kolejka linowa na Teide dla mniej wytrwałych Pierwszy etap. Z hotelu do początku szlaku, czyli parkingów, możemy się dostać na trzy sposoby: wynająć samochód – najwygodniejsze, ale uwaga bardzo mała liczba miejsc parkingowych i bardzo duża ilość włamań do samochodów szczególnie nocą; załatwić sobie podwózkę na szlak, jednak z doświadczenia wiemy, że są marne szanse na złapanie stopa, lepiej umówić się z kimś wcześniej; podjechać autobusem (nr linii 342 lub 348) – znów ale – tylko w weekendy i tylko jest jeden kurs dziennie (2021r.). Autobusy kursują: 348 z Puerto de la Cruz o 9:30 (pod Teidą jest około 11:00) i powrót 16:00 oraz 342 z Costa Adej o 9:15 (pod Teidą jest około 10:45) i powrót 15:15. Autobus 342 z Puet de la Cruz do Parku pod Teide Rozkład jazdy autobusów do parku i po parku Teide Jak widać opcji jest teoretycznie dużo, w zależności od naszych możliwości, szczęścia i potrzeb. Niestety chcąc wejść pieszo na szczyt i nawet mając wejściówkę, nie ma żadnej szansy, aby wyrobić się czasowo, dojechać i wrócić autobusem (przypominamy jeżdżą tylko w weekendy). Wejście na szczyt (lub choćby do bramki), zejście zajmie nam to co najmniej 7 godzin, a autobus odjeżdża po 5 godzinach. Ciekawe swoją drogą kto to wymyślił ? Jak się bardzo chce, to się da 🙂 ! Nasza opcja. Co zatem zrobić, aby normalny, niezmotoryzowany turysta na własnych nogach zdobyć legalnie szczyt. Podkreślamy legalnie. Ważne jest to, że bramki na szczyt są kontrolowane w godz. 9-18. Poza tymi godzinami szlak nie jest zamknięty i można legalnie, po nim chodzić nawet na sam szczyt. Musimy więc być na szczycie przed godz. 9 rano. Czyli z hotelu wyszliśmy o pierwszej w dostać się w nocy na szlak. Autobusy nie kursują. Najlepiej mieć swój samochód, lub trzeba mieć jakiegoś znajomego lub tak jak my spytać na forach internetowych, kto by nas podwiózł. Na szczyt wchodzimy spokojnie w nocy. Szlak jest na tyle bezpieczny, że nie sprawia to problemu. Daje to ten plus, że możemy oglądać piękny wschód słońca nad Teneryfą. Minusem jest to, że na szlak musimy ruszyć między drugą a trzecią. W nocy na tej wysokości, szczególnie w zimniejszych miesiącach na szlaku jest zimno, a nawet bardzo zimno (wyżej opis naszego wejścia w listopadzie). Schodzimy już za jasnego, bardzo szybko robi się ciepło i mamy piękne widoki. Jeśli nie przyjechaliśmy samochodem, to powrót też nie jest prosty. Możemy oczywiście znów skorzystać z umówionego transportu, ale nie wiemy, dokładnie o której zejdziemy i czy znajdziemy chętnego. Park Narodowy Teide My postanowiliśmy poczekać na dole aż do 16 i wrócić do Puerto de la Cruz jedynym autobusem. Czekanie to może sobie urozmaicić. Mamy dużo czasu więc nogi nas noszą i może by coś jeszcze zobaczyć?, bo … Park Narodowy Teide to nie tylko szczyt Teide. Między parkingiem Montaña Blanca, a dolną stacją kolejki linowej jest niepozorny, ale piękny szlak który nazwaliśmy „Marsjańskim”. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, jesteśmy w Parku Narodowym Teide. Parku powstałym i pokazującym życie wulkanu, Mamy tu możliwość zobaczenia, jakim żywiołem jest wulkan, jaką ma siłę niszczycielską, a jednocześnie i twórczą. Zobaczymy, na tym krótkim dwukilometrowym szlaku (około godziny) całą trasę lawy, od krateru Teide widocznego w oddali, po jęzory zastygłej lawy i wielkie zastygłe pola lawy. Chodziliśmy w korytarzach pozostawionych lub wykutych w lawie. Szlak jest krótki, ale na pewno wart zobaczenia. Nawet zimą jest tu bardzo ciepło i można poczuć się jak na marsjańskiej pustyni skalnej. Park Narodowy Teide Oczywiście w Parku Narodowym Teide jest jeszcze wiele innych ciekawych szlaków, tak samo, jak na całej Teneryfie. Są one dość dobrze oznakowane i przygotowane, jednak znalezienie informacji gdzie są te szlaki, nie jest takie proste. Nie znaleźliśmy w internecie mapy szlaków, a te drukowane są dość mało dokładne, jeśli chodzi o opis szlaków. Zostaje przekopanie przed wyjazdem internetu. Więc jeśli wiesz gdzie są szlaki, to potem już idzie się nimi świetnie. W następnym naszym wpisie znajdziesz opisy kilku naszym zdaniem ciekawych szlaków na Teneryfie, którą bardzo polecamy nie tylko do plażowania, ale i do poznawania na terkkingach – link do wpisu >>> Lubisz chodzić po górach i zdobywać szczyty – zobacz opisy innych szlaków które udało nam się ostatnio przejść >>>

bilety na wulkan teide